El Ohido Siluro El Ohido Siluro
6131
BLOG

KONTEKST SYTUACYJNY I TUNELOWANIE ŚWIADOMOŚCIOWE

El Ohido Siluro El Ohido Siluro Rozmaitości Obserwuj notkę 52


     Film 1.24 zaczyna się jeszcze zanim jego autor wraz ze współtowarzyszami wkroczyli na teren na którym leżą szczątki samolotu. Co spowodowało, że autor filmu chciał utrwalić bieg zdarzeń i wyjął telefon z kamerą rozpoczynając filmowanie jeszcze zanim wszedł na teren cmentarzyska? Odpowiedź pozornie jest oczywista - takie niecodzienne wydarzenie warto uwiecznić, przecież nieczęsto zdarza się być naocznym świadkiem podobnych zdarzeń... Jednak doświadczenie życiowe podpowiada mi, że pierwszą czynnością jaką podejmują podobni świadkowie jest jak najszybsze wtargnięcie na miejsce zdarzenia/zbrodni/wypadku (co najczęściej powoduje bezpowrotne zniszczenie i utratę wszelkich śladów traseologicznych, osmologicznych, czy termicznych), a dopiero potem zastanawiają się co robić dalej. Czasem podejmują akcję ratunkową (z różnym skutkiem), ale najczęściej po prostu SĄ na miejscu i stojąc w centrum tragedii napawają się jej widokiem, bezmyślnie komentują, palą peta za petem i dopiero wtedy z braku innego zajęcia zaczynają uwieczniać wszystko co popadnie, żeby zabłysnąć wśród rodziny, kolegów i znajomych...

 
Zaczynam filmować, tam dzieje się coś strasznego!

     Autor filmu 1.24 rozpoczyna jednak filmowanie już znacznie wcześniej, jeszcze przed wejściem na teren zgliszcz - rodzi się zatem pytanie czy zadziałał tu ten sam mechanizm, który opisałem przed chwilą, czy też jednak stało się coś jeszcze innego, co skłoniło go do podjęcia czynności utrwalających bieg wydarzeń? Istnienie innego zdarzenia, które było "wyzwalaczem" reakcji w postaci rozpoczęcia kręcenia materiału video wydaje się potwierdzać kolejne spostrzeżenie; takie mianowicie, że panowie, którzy są świadkami pierwszych minut po "wypadku komunikacyjnym" NIE DECYDUJĄ SIĘ na pokonanie kolejnych kilkudziesięciu metrów, jakie dzielą ich od zgliszcz i szczątków samolotu! Zatrzymują się oni w bezpiecznej odległości, choć nie ma przed nimi jeszcze żadnego funkcjonariusza, który rozłożyłby łapki i powiedział "nie nada"... Co spowodowało u nich taką (jakże prawidłową skądinąd) reakcję? Czy była to troska o prawidłowe zabezpieczenie śladów traseologicznych i innych podczas oględzin miejsca zdarzenia przez ekipę specjalistów z zakresu kryminalistyki? Wątpię. Tu zagrał zwyczajny strach, obawa, respekt!



Co to za wrzaski? I huk jakby ktoś strzelał !? Zaraz sprawdzę. Ale nie tędy, podejdę bokiem i dyskretnie...

     Tezę taką potwierdza dalszy bieg wydarzeń; realizator filmiku 1.24 po rozpoczęciu rejestracji decyduje się ostatecznie wejść głębiej w teren zgliszcz, jednak nie idzie na wprost szeroką ścieżką, którą ma przed sobą i która prowadzi wprost do widocznych dużych części wraku i do ludzi, którzy wśród nich się kręcą pokrzykując głośno, choć jeszcze niewyraźnie, autor filmu nie idzie prosto, najkrótszą, najłatwiejszą i najbardziej oczywistą drogą, lecz schodzi ze ścieżki w bok i przedziera się przez las, pokonując zarośla krzewów, omijając powalony pień i grzęznąc w runie leśnym posapuje przy tym głośno. Robi znaczące koło omijając lewą stroną miejsce akcji, które zapewne widział już wcześniej ze ścieżki. Widział je, słyszał nawoływania ludzi, być może słyszał jakieś odgłosy, które wzbudziły w nim niepokój i respekt, ponieważ przypominały mu dźwięki jakie widywał w telewizji na filmach gangsterskich podczas strzelanin i innych awantur, dlatego z pewnym niedowierzaniem zatrzymał się na ścieżce kilkadziesiąt metrów przed polanką z częściami wraku i operującymi na niej funkcjonariuszami, zatrzymał się wyjął komórkę z kamerą i rozpoczynając kręcenie materiału odbił ze ścieżki przez las w lewo i dyskretnie zatoczył łuk obchodząc od lewej strony miejsce i ludzi, którzy napawali go lękiem, ale i wzbudzali ciekawość, wręcz wścibskość.
     Po przebyciu z niemałym wysiłkiem (posapywanie spowodowane najprawdopodobniej zadyszką, która była efektem sprinterskiego biegu jaki wykonał autor filmu kilkadziesiąt sekund wcześniej) kilkudziesięciu metrów przez zagajnik, autor filmu wychodzi wreszcie na polanę i zatrzymuje się przy jednej z większych części zdekompletowanego samolotu.



Uff! Jestem na miejscu - teraz zobaczmy co tu się u licha dzieje!

     Zatrzymując się wreszcie i stając przy wraku przestaje koncentrować się na pokonywaniu i omijaniu kolejnych przeszkód, a ponieważ gałęzie, runo leśne i stłuczone szkło chrzęszczące i skrzypiące mu do tej pory pod butami nie zakłócają już odbioru sygnałów akustycznych, przeto wycisza swój głośny oddech i zamienia się w słuch. Rejestrując - zapewne niepokojące go już powoli dialogi - podnosi powoli kamerkę w swym telefonie i kieruje ją w prawą stronę, w miejsce, które obserwował już z leśnej ścieżyny i w którym zapewne widział już przedtem sylwetki ludzkie, które wzbudzały w nim jednocześnie respekt, ale i ciekawość, strach, ale też niedowierzanie...



To było gdzieś tutaj. Czy ONI nadal tam są?

     Należy zauważyć, że autor omawianego materiału od chwili kiedy zatrzymał się przy wraku i zaczął słyszeć co dzieje się dokoła skierował swój obiektyw o okolice rufy samolotu i konsekwentnie przez dość długi czas (kilkanaście sekund) zawiesił obraz właśnie na tym planie. Dlaczego? No na pewno dlatego, że musiał tam coś zauważyć... Być może było to to, co już widział, lub słyszał z leśnej ścieżki, być może dopiero stając przy wraku zlokalizował z której strony dobiegają do jego uszu rozmowy, których treść aż strach przytaczać, jedno jest pewne - bezbłędnie nakierował swój obiektyw w miejsce, które uznał akurat za istotne, ważne, czy też przedmiotowo relewantne. Należy sobie zdawać także sprawę ze kierując obiektyw właśnie w to miejsce wiedział co robi, ponieważ będąc na miejscu miał ZNACZNIE LEPSZE rozeznanie w kwestii tego co dzieje się wokół niego, widział i słyszał zapewne więcej niż my dziś możemy odczytać z materiału filmowego, który dzięki niemu mamy. Zaufajmy zatem autorowi filmu 1.24, jeżeli on zobaczył tam coś, co jego zdaniem godne było uwiecznienia na filmie i dlatego zatrzymał na dość długo obiektyw akurat w tym miejscu, to coś tam musi być, coś co autorowi wydało się akurat w tym momencie najważniejsze, a i dla nas może się takie okazać... Poszukajmy zatem tego, co widział autor filmu.
     Znając zasady kompozycji i wiedząc, że działają one w sposób uniwersalny i powszechny możemy założyć, że autor filmu rejestrując interesujące go wydarzenia nie sprzeniewierzył się tymże zasadom, zatem tego co chciał nam pokazać szukać będziemy w centralnej części kadru, nieco poniżej jego geometrycznego środka.



Widziałem, słyszałem i dlatego Wam nagrałem, ale czy Wy widzicie i słyszycie?
Poszukajcie dokładnie, a znajdziecie!

     Póki co w okolicy rufy samolotu trudno dostrzec cokolwiek, ale skoro rejestrujący materiał uznał, że kamerę warto na dłużej zatrzymać nad tym miejscem, to zapewne on już widział jakiś ruch. Być może ruch ciemnej plamy na prawo od rufy, która (wnioskując z jej położenia na kolejnych klatkach) przesuwa się powolnym krokiem w prawo. Zaufajmy zatem autorowi filmu - wszak on miał na pewno lepszy wzrok niż kamera w jego aparacie miała obiektyw... ;-/
     Spójrzmy zatem co dzieje się sekundę później.



Na prawo od rufy. Powoli idzie w prawo...

     Czyżby nieforemna plama z poprzedniego kadru przybrała kształt ludzkiej sylwetki? Trudno powiedzieć, lecz nie ma wątpliwości, że przesuwa się ona jednostajnie w prawo - tak jak idący powoli człowiek. Zbliżenie:



ZOOM (sekunda 33)

     Co dzieje się dalej? Dalej dzieje się coś przedziwnego! Coś czego autor rejestrujący materiał 1.24 nie mógł przewidywać nawet w najczarniejszych snach, choć powinien był to dopuścić słysząc wcześniejsze dialogi... I widać, że liczył się z tym nie wchodząc w sposób otwarty na plan zdarzeń, lecz zataczając dyskretne półkole i na pograniczu widzialności obserwując z boku bieg rzeczy... Coś co każdemu z nas, ale także i autorowi filmu zjeżyłoby włosy na karku... Spójrzmy na kadr z kolejnej sekundy:



Wyciąga w górę prawą rękę! Coś w niej trzyma!

     I ponownie zbliżenie:



ZOOM (sekunda 34)

     Ponieważ obraz w moim przekonaniu jest tak sugestywny i oczywisty ograniczę się tylko do paru konkluzji. Nie ma wątpliwości, że autor filmu 1.24 też TO widział i to nie za pośrednictwem obiektywu w kamerze swego telefonu, mało tego, właśnie TO filmował, a nie jakieś inne "okoliczności przyrody"...
     Nie ma wątpliwości, że obserwowany kontur jest człowiekiem, a nie psem, wózkiem widłowym, czy też czymkolwiek innym, wynika to zarówno z geometrii jego sylwetki, jak i ze zmienności w czasie jej pozycji, czyli mówiąc kolokwialnie - mechaniki ruchu tegoz obiektu.
     Nie ma również wątpliwości, że człowiek ten w 34 sekundzie filmu wyciąga przed siebie prawą rękę coś w niej trzymając i na kilka sekund nieruchomieje.
     Czego dotyczyć mogą wątpliwości? Po pierwsze tego co trzyma w ręku człowiek. Tego już nie da się odczytać z filmu. Kształtem może to przypominać zarówno krótką broń palną, jak też wiertarkę udarową, suszarkę elektryczną do włosów (bądź także tą policyjną suszarkę) itd., itp. Czy jest jakaś metoda aby odnaleźć odpowiedź na pytanie CO trzyma w ręku mężczyzna i w co mierzy z tego CZEGOŚ przez kilka sekund?
     Tu z pomocą przychodzą nam zarówno polscy badacze z tzw. Komisji Millera, którzy za pomocą metody badawczej zwanej "Kontekstem Sytuacyjnym" wywnioskowali, że polski generał "BYŁ I NACISKAŁ", jak również dziennikarze pewnego popularnego w kręgach UBecji pisma, którzy już byli gotowi powołać specjalistów od metody badawczej "Z Ruchu Warg" do zbadania z ruchu warg co miał mówić generał do załogi na pewnym filmie nagranym na Okęciu tuż przed wylotem. Również rosyjscy uczeni podsuwają nam znakomitą metodę badawczą, otóż oni swego czasu powoływali biegłych psychologów, którzy za pomocą metody badawczej o nazwie "Tunelowanie Świadomościowe" przebadali reakcję polskiej załogi na wywiedzione za pomocą metody zwanej "Kontekstem Sytuacyjnym" tak zwane NACISKI.
     O ile "Z Ruchu Warg" czytać nie umiem i tę metodę analityczną pozostawie tuzom rządowego pióra z przytaczanej już GAZETY (być może uda im się stwierdzić, że to co trzyma osobnik to po prostu paczka pampersów dla niemowląt i tym samym rozwiać wszelkie jątrzące wątpliwości), to z dwóch pozostałych metod analitycznych podsuwanych przez polsko-rosyjskie znakomitości od badania "wypadków lotniczych" chętnie skorzystam.

     Otóż z KONTEKSTU SYTUACYJNEGO wnoszę, że przedmiot trzymany w ręku tajemniczego operatora, który operuje na zgliszczach już przed przybyciem na nie autora filmu nie jest ani wiertarką udarową (bo nie ma ściany), ani prostownicą, tudzież suszarką do włosów (bo to nie zakład fryzjerski). Nie jest to równiez "suszarka policyjna" - bo to nie droga na Ostrołękę... Natomiast z okoliczności takich, że na filmie słychać strzały, a w "wypadku komunikacyjnym" wsje pagibli wnoszę bezczelnie, że przyrządem trzymanym w ręku operatora służb specjalnych widocznego na filmie jest broń krótka. Czy strzelał? Trudno powiedzieć. Może strzelał wcześniej, a może później, jednak - o dziwo - wszystko wskazuje na to, że akurat w tym momencie mógł tylko "straszyć"... Cztery grzmoty słyszane na filmie w moim skromnym przekonaniu nie pochodzą od broni krótkiej, lecz raczej z czegoś konkretniejszego czym z pewnościa jest karabinek szturmowy Kałasznikowa w trybie jednostrzałowym (najprawdopodobniej widoczny zresztą na analizowanym filmie chwilę później w rękach innego operatora). Warto zauważyć również, że mężczyzna z bronią krótką mierzy nie pod nogi, lecz mniej więcej poziomo - trudno powiedzieć do kogo, ale szukać należy raczej niedaleko, w perspektywie kilku metrów - specjalnie wstawiłem szerszy w panoramie kadr, niemniej jednak z jakimiś sensownymi wnioskami w tym akurat zakresie nie będę występował, gdyż miałyby one co najwyżej hipotetyczny charakter. Tyle udało się zbadać metodą "Kontekstu Sytuacyjnego". Przejdźmy zatem do drugiej ze znanych metod badania "wypadków komunikacyjnych", czyli do metody "Tunelowania Świadomościowego".

     W metodzie TUNELOWANIA ŚWIADOMOŚCIOWEGO tak popularnej zarówno w Rosji jak i w krajach satelickich względem Moskwy, badaniu podlega przede wszystkim reakcja na tak zwany STRESOR, czyli bodziec zewnętrzny osoby uczestniczącej w badaniu. Spójrzmy zatem jak na widok mężczyzny z tym czymś w ręku zareagował autor filmu 1.24.



Już nie panuję nad tym co się filmuje, po prostu spieprzam!!!

     Zgodnie z przewidywaniem, autor filmu po początkowym znieruchomieniu spowodowanym szokiem nagle wykonuje serię gwałtownych i chaotycznych ruchów. Po prostu rzuca się do ucieczki. Przyczyną pierwotną panicznej reakcji jest oczywiście widok człowieka z CZYMŚ w ręku (a sądząc po reakcji nie było to - ot takie - byle co), jak również krzyk ostrzegawczy dobiegający do jego uszu, którego przekaz jest jeden: UCHODŹ!!!
     Tak więc użyta metoda TUNELOWANIA ŚWIADOMOŚCIOWEGO potwierdza ustalenia badawcze dokonane metodą KONTEKSTU SYTUACYJNEGO; to co zobaczył autor filmu wywołało w nim realną i całkowicie uzasadnioną obawę. Podaję odpowiedź prawidłową do ostatniego pytania w teście na percepcję jaki zaprezentowałem w ostatniej notce:

g. Żadna z powyższych
 


* * *
 

     Spanikowany autor rozgląda się i rozpoczyna natychmiastową ewakuację. Udaje mu się jeszcze złapać obiektywem zawiesie transportowe przemieszczające się w szybkim tempie nieopodal jego głowy, ale w tym momencie rozpoczyna się już bieg po życie. Zapewne dlatego nie kieruje już kamery w kierunku tego czegoś pod czym wisiało zawiesie, choć on sam najprawdopodobniej to coś widział.



W trakcie ewakuacji odprowadziłem jeszcze kamerą zawiesie, które przeleciało obok

     W biegu już po pewnym oddaleniu się od epicentrum wydarzeń autor rzuca półgębkiem kilka fatalnych przekleństw. Po drodze rejestruje jeszcze na skraju lasu innego osobnika operującego nieopodal od opisanego powyżej, którego w notce "Człowiek w płaszczu" uznałem za przyczynę wtórną decyzji o ucieczce. Człowiek w płaszczu (czy też może raczej w białym kitlu lekarskim?) pokazał się zapewne dlatego, że zaniepokoiły go przekleństwa autora filmu i trzaski gałęzi jakie dobywały się spod jego stóp podczas ucieczki. Pokazał się i w dodatku "zabłysnął" bronią znacznie cięższą niż ta, którą demonstrował operator Specjalnego Naznaczenija w 34 sekundzie. Z taką właśnie jaką słychać na filmie, czyli z karabinkiem Kałasznikowa. Ale o tym już było...



Człowiek w płaszczu - czy może raczej w białym kitlu lekarskim?

     I tradycyjnie zbliżenie:



ZOOM (sekunda 58)

     PS Nie chciałbym wysłuchiwać trollerskich komentarzy w stylu: "Ale te kilka pikseli, to może być cokolwiek..." Jeżeli ktoś uważa, że może to być cokolwiek, to niech może najpierw zamiast bredzić takie bzdury zrobi sobie kilkusekundowy filmik, gdzie każda klatka będzie wykadrowanym dużym zbliżeniem z kolejnej klatki filmu 1.24 (który linkuję w formacie zip - do rozpakowania) z w miarę dokładnie wypozycjonowanym tłem - i niech wtedy po obejrzeniu takiego filmu np. w dwukrotnym spowolnieniu powie czy to może być cokolwiek, czy też nie. Otóż zapewniam, że nie może to być cokolwiek.




Człowiek w płaszczu:
el.ohido.siluro.salon24.pl/311645,czlowiek-w-plaszczu

Film 1.24 do samodzielnej analizy:
el.ohido.siluro.wrzuta.pl/plik/8qCiFiDPisD/mord_smolenski_10.04.2010r._high_quality

 

      PS2 Dla niedowidzących:

Dodatek dla niedowidzących: Duża elipsa obejmuje postać operatora, a mała "suszarkę"

 

 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości